09 marca, 2016

Polscy pracownicy na cenzurowanym

Wczoraj komisja Europejska ogłosiła nowelizację dyrektywy o delegowaniu pracowników. Zmiany dotyczą: określenia czasu delegowania maksymalnie do 24 miesięcy; pensji "niezbędnej do ochrony pracownika" oraz obowiązywania "takich samych warunków pracy". Z dość niejasno sformułowanych zapisów zmian w dyrektywie wynika jednak zamiar podrożenia i utrudnienia delegowania pracowników, co bezpośrednio uderzy  w polskie firmy. Polska bowiem jest głównym eksporterem pracowników, których rocznie jest niemal pół miliona. I choć unijna komisarz zatrudnienia i polityki społecznej Marianne Thyssen argumentowała, że prezentowana propozycja stworzy "ramy prawne dla delegowania uczciwego, jasnego i łatwego  do wdrożenia", to jednak wśród ekspertów budzi ona wiele wątpliwości. Okres maksymalnego zatrudnienia wynoszący 24 miesiące ma się odnosić także do zastępstw, a zatem w takiej sytuacji, murarz, zatrudniony na na budowie elektrowni, która trwa nawet 25 lat, według nowych przepisów po dwóch latach od rozpoczęcia budowy będzie już musiał wejść w lokalny system, nawet jeśli dopiero przyjechał i zamierza tam pracować tylko kilka miesięcy - powiedział Rzeczpospolitej Stefan Schwarz prezes IMP. Wątpliwości budzą też niejasne sformułowania zawarte w propozycji, np. pensja "niezbędna dla ochrony pracownika" oraz dodatki, które nie zostały określone w sposób jednoznaczny. Niejasności stwarzają stwarzają pole do interpretacji i tym samym nadużyć - zaznaczył Stefan Schwarz. Podsumowując można powiedzieć, że zmiany w dyrektywie doprowadzą do wzrostu niejasności prawnej i większych kosztów dla firm, które delegują pracowników. Mówiąc o stworzeniu równych warunków dla konkurencji, KE zdaje się nie zauważać, że przedsiębiorstwa delegujące pracowników ponoszą dodatkowe koszty, związane z delegowaniem, których lokalni przedsiębiorcy nie muszą opłacać. Tekst artykułu dostępny jest tutaj.

MOŻE CI SIĘ PODOBAĆ