– Państwa, które zabiegały o Dyrektywę Wdrożeniową, uznały, że nie będzie ona skutecznym narzędziem do pozbycia się pracowników delegowanych m.in. przez sposób implementowania jej przepisów przez państwa członkowskie. Szukają więc innych sposobów. Dyrektywa wdrożeniowa została osierocona. Jej pomysłodawcom nie zależy już tak bardzo na jej skutecznym egzekwowaniu. Nie ma presji na jej implementację. KE skupiła się na projekcie zmian w dyrektywie podstawowej, a zależy na nim głównie krajom starej UE, przede wszystkim Francji, i Beneluksu. Projekt, jeżeli zostanie przyjęty w proponowanym przez nią kształcie, automatycznie wykluczyłby polskie firmy z rynku.

– mówi Prezes Work Express, Marek Truskolaski.

Część państw UE do tej pory nie implementowała przepisów dyrektywy wdrożeniowej. Na razie KE nie wyciągnęła żadnych konsekwencji wobec krajów, które nie implementowały tych przepisów albo które wprowadziły je po terminie. Widać, że całą swoją energię poświęca projektowi nowelizacji dyrektywy podstawowej

– potwierdza dr Marek Benio, wiceprezes Inicjatywy Mobilności Pracy.

Wśród państw, które zwlekają z jej przyjęciem, są m.in. Chorwacja, Portugalia czy Cypr. Wiele krajów zrobiło to dopiero po terminie, np. Hiszpania pod koniec maja. Hiszpańska ustawa zakłada, że w przypadku pobytu pracownika wynoszącego co najmniej osiem dni pracodawca musi spełnić wiele obowiązków. Po pierwsze – dokonać notyfikacji delegowania pracownika za pomocą środków komunikacji elektronicznej. Zgłoszenie to powinno zawierać wszystkie informacje niezbędne do zidentyfikowania usługi, która ma zostać wykonana (m.in. dane firmy, pracownika, początek delegowania i jego przewidywany czas). Po drugie – wyznaczyć reprezentanta w Hiszpanii, który będzie odpowiedzialny przed instytucjami tego kraju za naruszenie przepisów przez zagranicznego pracodawcę.

Źródło: Gazeta Prawna